Skończyłam!!! wreszcie moją ciasteczkową poszewkę na poduszkę. Najgorzej zabrać się za połączenie dwóch stron ale się zawzięłam i w niedzielny poranek powstała!
tu tył i przód
podczas łączenia...
a tu latarenki - tę dużą dostałam na urodziny tydzień temu i bardzo lubię na nie patrzeć :)
Przedstawiam też nową domowniczkę - Melę. Na początku września nasz ukochany Łatka prawdopodobnie został potrącony przez samochód i niestety nie udało się nam go uratować. Bardzo to przeżyliśmy, bo pod koniec zeszłego roku zachorował na nerki rudy Czesiu . Po 10 latach mieszkania z nami w styczniu musieliśmy go uśpić. Stracił wzrok a nerki zupełnie przestały pracować :(.
Mela wygląda jak Czesiu i tak się zachowuje więc pewnie jest jego wcieleniem. Zauważyłam ją na schodach na wsi przy ulicy gdzie mieszkało 5 kotów. Kilka razy już ją widzieliśmy.
Zapukałam tydzień temu w niedzielny poranek do wiejskiego domu i Pani właścicielka oddała kicię.
Mela raczej się cieszy, że nie spędza czasu na betonowych schodach.
Akcja działa się we wsi Kotuń :).